Alicja Choroszewska
II Liceum Ogólnokształcące im. Władysława Broniewskiego w Koszalinie
Recenzja spektaklu „Audiencja IV” w realizacji Piotra Krótkiego
Sztuka Nieokreślona
Spójność, ład, harmonia – uniwersalne wartości od wieków podziwiane w muzyce.
Stanowią fundament twórczości każdego z muzycznych gigantów – taki chociażby Jan
Sebastian Bach lub Fryderyk Chopin – obaj komponowali według ściśle określonych reguł,
tworząc bogatą symfonię dźwięków. Pewnie dlatego ich dzieła cieszą się tak dużym
uznaniem aż po dziś dzień. Na przestrzeni wieków muzyka ulegała jednak ewolucji. Wraz z
początkiem XX wieku pojawiła się nowatorska technika kompozytorska nazwana
dodekafonią. Zrywała ona zupełnie z dotychczasową tradycją tonalności, tworząc nowy
porządek. Nie była co prawda formą w pełni „wyzwoloną”, aczkolwiek stanowiła impuls dla
przemian w muzyce, odchodząc od tradycji. Polskim kompozytorem, który jako jeden z
pierwszych w swojej twórczości sprzeciwił się utartym schematom był Bogusław Schaeffer.
Artysta pisząc muzykę skupiał się przede wszystkim na stworzeniu własnej, unikalnej wizji
utworu, która nijak nie wpisywała się w istniejące ramy, będąc sztuką oryginalną i
wyjątkową. Oprócz pisania niecodziennej muzyki Schaeffer zajmował się pisaniem
dramatów teatralnych – jest autorem m.in. cyklu monodramów „Audiencja”. Upodobniając
się do muzyki kompozytora, dzieła te są atypowe i zaskakujące, podobno pisane z myślą o
ulubionych aktorach Schaeffera, którym ten chciał dać możliwie największe pole do popisu.
Zatem każda z „Audiencji” ma wymiar osobisty, a autor dzieli się w nich z publiką swoimi
osobistymi przemyśleniami.
Od niedawna na deskach Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. Juliusza
Słowackiego w Koszalinie widzowie mogą obejrzeć „Audiencję IV” w realizacji Piotra
Krótkiego. Monodram Schaeffera przybiera tym razem formę wykładu akademickiego. Za
motyw przewodni sztuki uchodzi nieokreśloność w muzyce. Aktor wciela się w rolę
wykładowcy – specjalisty w dziedzinie muzykologii, którego najpewniej możemy utożsamić
nawet z samym autorem. Przy użyciu różnorakich instrumentów oraz prezentacji
multimedialnej profesor stara się zobrazować publiczności czym tak naprawdę jest
nieokreśloność w muzyce (tudzież sztuce, lecz o tym później). Sama forma spektaklu
wydaje się być swoistym przedstawieniem poglądów autora na temat swobody tworzenia.
Z ust wykładowcy padają więc słowa: (…) w sztuce nie chodzi o samo dzieło, a proces jego
tworzenia. Zdanie to doskonale opisuje „Audiencję IV”, po której nie należy się spodziewać
nie wiadomo jak skomplikowanej fabuły czy chwytającego za serce przekazu, bowiem to
nie ten gatunek. W tej sztuce chodzi przede wszystkim o osobę aktora, a także pokazanie
publice, że dzieło, zdawałoby się prostego formatu, również jest w stanie zachwycać. Bo
muszę przyznać, iż „Audiencja IV” mnie zachwyciła – prosta, a zarazem tak złożona,
szokująca w samej formie.
Monodram zawdzięcza swój sukces przede wszystkim osobie Piotra Krótkiego. Jest
to wybitny aktor, tworzący kreacje na scenie BTD od dokładnie 35 lat! Pana Piotra dane mi
było oglądać w niejednym spektaklu. Jego gra zawsze wywierała na mnie największe
wrażenie, widać było, że jest to człowiek z ogromnym doświadczeniem scenicznym.
„Audiencja IV” stanowiła zatem idealne pole do popisu dla jego talentu aktorskiego, jak
również umiejętności kreacyjnych, bowiem aktor odpowiadał za realizację całego projektu.
Atmosfera wykładu, a także postać samego profesora wydawały mi się niezwykle
autentyczne, czułam się częścią czegoś prawdziwego. Dodatkowo kameralność projektu
stworzyła wyjątkową atmosferę bliskości z widzami. W dużym stopniu jest to zasługa
scenografii, będącej zupełnie jak tekst – prostą i nietypową: w pobliżu ekranu
stanowiącego tablicę wykładową stoi drabina, pojawiają się zagadkowe instrumenty
muzyczne, a na środku sceny znajduje się ambona, z której to pada „muzykologiczne
kazanie” naszego wykładowcy. Przedstawiwszy obraz wizualnie, należałoby powiedzieć co
nieco o aktorze. Jak powszechnie wiadomo, monodram znajduje się na samym szczycie,
jeśli chodzi o drabinę sztuk teatralnych. Jego zagranie więc, a co więcej DOBRE zagranie,
wymaga dużego nakładu pracy oraz talentu. Piotr Krótki bezsprzecznie poświęcił tej roli
wiele godzin przygotowań i prób, widać to niemalże w każdym wykonywanym przez aktora
ruchu czy geście. Doskonała dykcja, tak ważna przy odgrywaniu wykładowcy
uniwersyteckiego, komponuje się z dynamiczną gestykulacją, tworząc barwny i niemalże
żywy obraz postaci. Ponadto w przytaczanych przez bohatera anegdotach przewijają się
różne charaktery, tak więc aktor zmuszony jest do ciągłego przybierania nowych masek.
Piotr Krótki sprawnie balansuje między rolami, przywdziewając różne kostiumy (strój
afrykańskiego szamana był szczególnie efektowny), ale też zmieniając intonację, akcent i
gestykulację. Genialną grę aktorską podkreślają zmiany świateł: zmieniające się intensywne
kolory współgrają z białym światłem lub zupełnym wyciemnieniem. Podczas spektaklu
Piotr Krótki gra na instrumentach, jednym z nich jest theremin – dziwny i nietypowy, który
jednak idealnie odzwierciedla pojęcie nieokreśloności. Nauka gry na tak skomplikowanym
instrumencie musiała wymagać od artysty dodatkowych godzin pracy. Śmiało stwierdzam,
że autor osiągnął zamierzony efekt, bowiem najmocniejszym elementem, na którym skupia
się cała sztuka jest gra aktorska. Piotr Krótki to zaprawdę wielki aktor, potrafiący odnaleźć
się w każdej roli, dodając do niej pierwiastek swojej osoby i tworząc ją tym samym jako
unikatową i niepowtarzalną.
Patrząc na niezwykły talent aktorski i wysiłek włożony w stworzenie „Audiencji IV”
widać, iż wcale nie jest to luźna improwizacja, wręcz przeciwnie – każdy element jest
przemyślany i dopracowany do perfekcji, zupełnie jak utwory pisane przez autora
Bogusława Schaeffera. Kompozytor twierdził, że nie liczy się dzieło, ale sam pomysł. Sztuka
nie została stworzona z myślą o zachwyceniu tłumów, lecz z kaprysu Schaeffera, chcącego
być może w jakiś sposób zemścić się na tradycyjnym Teatrze (aluzję do tego zamiaru
znajdujemy w słowach wypowiadanych na scenie). „Audiencja IV” ma być artystycznym
odwetem, dającym poczucie ulgi i satysfakcji. Jest to istny „neologizm” jeśli chodzi o
koncepcje pojmowania sztuki teatralnej – swobodny w formie i po prostu nie do
określenia. Zresztą jeśli pragną Państwo doznać tego niezwykłego uczucia, proszę samemu
wybrać się na tę sztukę, bo jak mawiał profesor: (…) sztuka jest dla tych, co są jej ciekawi.